Polub mnie

Uwaga! Niniejsza strona ma charakter wyłącznie informacyjny, nie promuje żadnego stylu jazdy i nie ma charakteru szkoleniowego. Wszystkie samochody, których dotyczą opisy i zdjęcia zamieszczone na tej stronie są użytkowane zgodnie z przepisami ruchu drogowego i z zachowaniem najwyższych środków bezpieczeństwa tak aby nie wyrządzić nikomu żadnej szkody na drodze. Autor bloga nie ponosi odpowiedzialności za innych użytkowników dróg, którzy w sposób niezgodny z przepisami ruchu drogowego lub z narażeniem zdrowia i życia innych będą użytkować pojazdy na drogach publicznych i poza nimi.

Nie wyrażam zgody na kopiowanie zdjęć samochodów, treści wpisów zamieszczonych na ich temat, a także ich dalszą publikację. Wszystkie zdjęcia i artykuły zostały stworzone przeze mnie i stanowią moją własność. Dziękuję za zrozumienie :)

  1. pl
  2. en

„Luksusowy Świat"

Czasy PRL-u w Polsce były co najmniej dziwne. Zdobycie czegokolwiek graniczyło z cudem, a jak już ktoś wymodził coś co wyróżniało go na tle wszechobecnej szarości wtedy szybko stawał się podejrzanym ponieważ oczywistym było, że kombinuje na tak zwanym „patencie”. Nie inaczej wyglądała sprawa z samochodami. Dominowała wschodnioeuropejska myśl techniczna, a auta produkowane w Japonii lub RFN były nie lada zjawiskiem na polskich drogach. Tylko jeśli już się pojawiły to kto nimi jeździł? Jeździli marynarze, ambasadorzy, cwaniacy i wysocy rangą przedstawiciele ugrupowań politycznych.., a w zasadzie jednej jedynej słusznej w tamtych latach partii kierowanej przez Wojciecha, ksywa „Jaruzel”. Reszta narodu miała do dyspozycji czapkę z nutrii, Małego Fiata zwanego „bąkiem”, a tylko nieliczni Dużego Fiata ps. „Kredens” lub Skodę 105 „Torpeda”. Polacy zawsze uchodzili za dzielny naród dlatego wielu z naszych rodaków postanowiło przeskoczyć żelazną kurtynę i to dosłownie. Używali do tego celu balonów, samolotów, statków, pociągów, samochodów, a nawet własnych nóg co nie było najlepszym pomysłem patrząc na to co zafundował Erich Honecker mieszkańcom Europy wschodniej. Mur berliński był po jednej stronie więzieniem, a po drugiej oknem na świat, świat, w którym ludzie się uśmiechali, cieszyli życiem i.., jeździli wypasionymi samochodami. W latach 70 w Republice Federalnej Niemiec trwał motoryzacyjny wyścig zbrojeń. Rywalizowały ze sobą dwa potężne koncerny samochodowe, których produkty były, są i pewnie będą jeszcze długo rozpoznawalne oraz doceniane przez koneserów mechanicznych dzieł sztuki. Mercedes klasy S dowodził, jego pierwsza generacja została zaprezentowana już w 1972 roku. Auto było ogromne, przestronne, znakomicie wyposażone i miało pneumatyczne zawieszenie co w tamtych latach było nie lada innowacją. Rok 1976 był przełomowy dlatego, że bawarski koncern BMW pokazał największego rywala klasy S czyli BMW serii 7 (E21). Bazową jednostką napędową tego modelu była rzędowa szóstka SOHC (Single Overhead Camshaft), która generowała początkowo moc 172 koni mechanicznych. Z biegiem czasu ten silnik modyfikowano, aż finalnie w roku 1984 „siódemkę” można było zamówić z motorem generującym aż 286 koni mechanicznych co pozwalało rozpędzić ten wóz do pierwszej setki w około 7 sekund i prędkości maksymalnej przekraczającej 240 km/h. Swoją drogą.., czy wyobrażacie sobie reakcję patrolu milicji, który jadąc Nysą zostaje wyprzedzony na drodze krajowej w kierunku Lipian przez pędzące z prędkością 240 kilometrów na godzinę BMW.., w 1984 roku???

 

BMW 740d
07 stycznia 2020

Moja przygoda z serią 7 zaczęła się dosyć późno ponieważ zwyczajnie nie miałem do niej dostępu. Pamiętam, że około 2002 roku przy okazji wizyty w jednym z niemieckich salonów samochodowych dostąpiłem zaszczytu krótkiej przejażdżki III generacją siódemki wyposażonej w trzylitrowy, ośmiocylindrowy motor. Jako, że wcześniej miałem okazję jeździć Mercedesem klasy S wiedziałem, że to będzie idealny moment na to, aby porównać te dwa od lat rywalizujące ze sobą wozy. Model E38 wywarł na mnie ogromne wrażenie, zresztą w zasadzie w tamtych latach wszystko co było nowe, niemieckie i drogie wywierało na mnie wrażenie więc zdaję sobie sprawę, że to zdanie jest bez sensu. Mam na myśli jednak coś innego, a mianowicie już po pierwszych kilometrach przejechanych tym autem zauważyłem, że to limuzyna ze sportowym zacięciem. Sposób w jaki pracował układ kierowniczy, silnik, skrzynia biegów i zawieszenie wręcz zachęcały do ostrej jazdy. Podczas gdy Mercedesem płynąłem to „Beemką leciałem czując przy tym niesamowity luz. Auto prowadziło się pewnie i pomimo sporych gabarytów zdawało się być zwinniejsze niż Mercedes S, któremu zresztą też niczego nie brakowało. XXI wiek przyniósł coś strasznego czego nawet nie chcę opisywać (i bynajmniej nie chodzi o wizje końca świata). W 2001 roku BMW pokazało najnowsze dzieło Chrisa Bangle czyli IV generację „siódemki” model E65. To coś wyglądało jak niedopompowany ponton, który uderzył o falę trwale się odkształcając.., a na domiar złego wiecznie miał jakieś problemy z elektroniką. Wersja po liftingu była odrobinę bardziej urodziwa, ale pozwólcie, że na tym zakończę opowieść o E65. W lipcu 2008 roku bawarski koncern wrócił do korzeni i pokazał światu samochód, który swoim wyglądem nie tylko przypominał stare dobre BMW, ale też całkiem nieźle jeździł godnie rywalizując z „Eską” Mercedesa i Audi A8. Mnie jednak najbardziej interesuje model G11, który zadebiutował w 2015 roku, a na przełomie 2018/2019 roku przeszedł dosyć ostry facelifting. Najnowsza seria 7 wzbudziła nie lada kontrowersje i stała się obiektem dywagacji na temat ogromnego grilla, przez który można niemalże wejść pod maskę auta. Ten odważny zabieg stylistyczny sprawił, że flagowy model BMW wyraźnie odróżnia się swoim wyglądem od innych modeli marki. Spoglądając we wsteczne lusterko nareszcie nie mam wątpliwości, że na moim zderzaku „wisi Seven Series”, a nie chociażby „piąteczka”, której przód był łudząco podobny. Mercedes S jest dostojny, Audi A8 eleganckie, Lexus LS bije nowoczesnością, a „Siódema” zadziorna i po prostu fajna. Podczas gdy do Merca i Audi głupio mi było wskoczyć w luźnych ciuchach tak w BMW odczuwam dużą swobodę. Jest ten luz i świeżość, nie czuję się jak baron, który przygnieciony tym całym luksusem pędzi nadąsany nie dostrzegając świata wokół siebie. Wnętrze BM-ki przypomina jeżdżący salon jednak z tą różnicą, że nie przytłacza, a wręcz przeciwnie. Na materiałach nie oszczędzano dlatego nawet najbardziej wymagający „Mister Prezes” korporacji będzie zadowolony podróżując na wygodnym, regulowanym w wielu płaszczyznach tylnym fotelu z miękką poduszeczką na zagłówku. Oczywiście do dyspozycji szefa salonu jest ogromny podłokietnik dzielący kanapę, wyposażony w uchwyty na kubki i klimatyzowany schowek. Dla podróżnych, którzy wymagają odrobinę więcej prywatności „siódemka” oferuje elektryczne rolety szyb bocznych oraz roletę szyby tylnej, a także dwustrefową klimatyzacje i oświetlenie Ambiente. Dla zachowania stosownego klimatu we wnętrzu pojazdu mamy do dyspozycji jonizator powietrza oraz specjalny slot, w który wpinamy fiolkę perfum dzięki czemu o wszelkich zapachowych gadżetach rodem z marketu możemy zapomnieć. Podróż na tylnym fotelu dostarcza wielu pozytywnych wrażeń, ale prawdziwa „radość z jazdy” zaczyna się na tronie kierowcy. Wentylowane i podgrzewane fotele z funkcją masażu to dopiero początek. BMW zadbało o komfort termiczny dlatego funkcję grzania posiada również kierownica i duży dzielony podłokietnik, z którego bez problemu dosięgniemy pokrętła z touch padem za pomocą którego możemy sterować systemem Live Cockpit. Nowe Menu skomplikowane nie jest, ale za to bardzo rozbudowane. Cały interfejs jest przejrzysty i przyjazny, ale zwyczajnie wymaga od swojego użytkownika nauki na pamięć. Mówiąc wprost; żeby sprawnie obsługiwać funkcje w tym wozie zobligowani będziecie do zapamiętania co i gdzie się znajduję bo w przeciwnym wypadku sprawne wygrzebanie tego czego szukacie podczas jazdy będzie dosyć trudne. Klikając ikonkę Media z pozycji menu głównego można wejść w ustawienia dźwięku, wybrać nośnik do odtwarzania muzyki, włączyć i zaprogramować stacje radiowe, odtworzyć muzykę ze smartfona przez bluetooth oraz włączyć zrzut ekranu z telefonu. BMW dosyć mocno rozbudowało menu informacji o samym pojeździe. Wchodząc w opcje „Info dotyczące jazdy” możemy podglądać wykres spalania paliwa na poszczególnych etapach przebytej drogi, temperaturę oleju, wskaźnik przeciążenia, monitor chwilowego wykorzystania momentu obrotowego, mocy (wyrażonej w kilowatach) i turbosprężarki w zależności od kąta otwarcia przepustnicy. Jeżeli to nie wystarczy wtedy z powodzeniem można uruchomić ilustrację przedstawiającą pojazd, na której widoczny będzie przepływ energii odzyskiwanej podczas hamowania i użytej do ładowania akumulatora samochodu. Ciekawostką jest tak zwany „Experience Mode”, dzięki któremu możemy w łatwy sposób uruchomić już zaprogramowane tryby oświetlenia, klimatyzacji, rolet przeciwsłonecznych czy wentylacji foteli w zależności od potrzeb i nastroju użytkownika. W ustawieniach samego pojazdu możemy konfigurować tryby jazdy, wyświetlacz head- up, oświetlenie na zewnątrz i wewnątrz, wygląd menu, obsługę gestami i jeszcze kilka długich stron zawierających szereg dodatkowych funkcji. Kamera cofania w tym pojeździe została wyposażona w coś w rodzaju dalmierza, który pokazuje kierowcy odległość od przeszkody, a także wirtualny kąt otwarcia drzwi w samochodzie. Dzięki tej ostatniej informacji zwyczajnie będziemy wiedzieć czy na miejscu postojowym, które wybraliśmy do zaparkowania auta drzwi otworzą się na oścież nie zahaczając o pojazd stojący obok. Do dyspozycji mamy wiele widoków z kamer dzięki czemu najechanie na przeszkodę podczas manewrowania wymaga nie lada umiejętności. Jeżeli i tego nie będziemy pewni wtedy z pomocą przyjdzie asystent parkowania, dzięki któremu nasz wóz zaparkuje za nas.

 

"Luz blues"

Pod maską mojego egzemplarza pracuje stary, dobry szściocylindrowy diesel o pojemności trzech litrów i mocy 320 koni mechanicznych. Ta jednostka napędowa zapewnia niezłe osiągi, przyzwoite spalanie, wysoką kulturę pracy, ale zwyczajnie nie rzuca na kolana. Jeżeli poszukujecie emocji to tutaj ich nie znajdziecie. Samochodem z tym silnikiem sprawnie wyprzedzicie, żywo ruszycie spod świateł i spokojnie dojedziecie do celu, ale na wyrzut adrenaliny nie liczcie bo do tego celu będzie potrzebna wersja z pięciolitrowym benzynowym motorem. Na uznanie zasługuje ośmiostopniowa automatyczna skrzynia biegów ZF, która również nowa nie jest, a co więcej montowana jest w wielu innych samochodach i to nie tyczy się wyłącznie BMW. Sęk w tym, że „Beemka” programuje tą skrzynię w taki sposób, iż odnosimy wrażenie, że auto przyspiesza do setki szybciej niż deklarowane przez producenta 5.3 sekundy. Uważam, że rozpisywanie się o komforcie jazdy tym samochodem nie ma większego sensu, dlatego że mówimy o serii 7, a to mówi samo za siebie. Najnowsza „siódemka” otrzymała przeprojektowane adaptacyjne zawieszenie, które współpracuje ściśle z systemem skrętnej tylnej osi. Wrażenia z jazdy tym samochodem są niesamowite w szczególności na zakrętach, których to auto się nie boi. O skali zaawansowania tego systemu świadczy chociażby to, że w trybie jazdy Adaptive komputer potrafi usztywnić zawieszenie z lewej strony gdy zbliżamy się do zakrętu w prawo. Skąd to wie? Z informacji o pozycji, którą otrzymuje od nawigacji satelitarnej. W efekcie końcowym zanim jeszcze „wpakujemy” się na ostro w zakręt to nasze auto jest już do tego przygotowane. Kolejną niespodziankę kryje przycisk Comfort. W tym trybie zawieszenie pracuje miękko, a całe auto zaczyna przypominać statek bujający się na falach, ale.., po dwukrotnym wciśnięciu wyżej wspomnianego przycisku uruchamia się tryb Comfort+, za sprawą którego Pan Prezes na tylnym siedzeniu uśnie i nie będziemy musieli więcej słuchać jego.., bajdurzenia :) Zawieszenie w tym trybie bardzo przypomina Mercedesa S, który jest synonimem komfortu podróżowania w tej klasie. Jeśli chcemy poszaleć to wystarczy nacisnąć przycisk Sport dzięki czemu komputer zmieni charakterystykę pracy silnika, skrzyni biegów, zawieszenia i układu kierowniczego. Możemy również całkowicie odłączyć kontrolę trakcji.., ale po co? W tym samochodzie nie ma to sensu. To jest limuzyna, ciężka limuzyna, która nie została stworzona do fruwania bokiem. Jeśli natomiast będzie za mocno na zakręcie wtedy „siódema” potrafi zarzucić tyłem, jednak za sprawą skrętnej tylnej ośki powrót na tor jazdy jest dosyć prosty. Wystarczy lekka kontra, delikatne ujęcie nogi z gazu i po sprawie.., ale nie próbujcie tego ponieważ tak jak wspomniałem to nie jest wóz sportowy. Seria 7, którą otrzymałem do testów została wyposażona w laserowe reflektory, o których z całą pewnością należy opowiedzieć. Po pierwsze komplet tych lamp kosztuje tyle co samochód klasy średniej z logiem rumuńskiego producenta, a po drugie za ich sprawą jeszcze nigdy nie widziałem żeby noc była tak jasna. Laserowa wiązka jest tak mocna, że producent zdecydował o tym aby kierowca nie miał wpływu na włączenie jej w dowolnym momencie. To komputer decyduje o tym kiedy „laser” włączyć i wyłączyć, a żeby tak się stało muszą być spełnione odpowiednie warunki takie jak chociażby pusta, nieoświetlona droga na odcinku kilkuset metrów przed samochodem. Gdy już ten szperacz się uruchomi widać przysłowiową biedronkę na końcu źdźbła trawy. Warto dodać, że wiązka samoczynnie porusza się doświetlając nam co chwilę inny fragment drogi. W momencie, w którym kamera zauważy inne źródło światła przed samochodem wtedy momentalnie laser zostaje wyłączony, a wiązka światła reflektorów wycięta w taki sposób aby nie oślepić pojazdu przed nami. Po prostu mega technologia! Deklarowane przez BMW spalanie na poziomie między 6,7- 7,4 ltr/100 wkładam pomiędzy bajki. Wynik poniżej 9 litrów jest możliwy, ale poniżej siedmiu mało prawdopodobny bynajmniej gdy auto jest w moich rękach, ale czy to ma jakiś wpływ na zakup tego auta?

Moi drodzy, pomimo tego, że nie jestem prezesem dużej firmy, nie podróżuje na tylnym siedzeniu i nie mam w portfelu 475,000 tysięcy złotych to i tak chciałbym „siódemkę” mieć. Ten wóz prowadzi się jak marzenie, jest bezpieczny i bardzo wygodny, a przede wszystkim za kierownicą czuję ten luz. Do pełni szczęścia brakuje mi tylko odrobinę więcej indywidualności, którą inżynierowi BMW mogli by się wykazać projektując wnętrze tego samochodu. Zegary tego auta niczym nie różnią się od tych, które znajdziemy w innych, często dużo niższych modelach produkowanych przez bawarskiego producenta, a przecież jak wiadomo seria 7 to produkt flagowy, samochód, który został stworzony dla najmożniejszych tego świata rywalizując z największymi w motoryzacyjnej grze o tron.., i tak już od 1976 roku...

Dziękuję firmie BMW Bońkowscy ze Szczecina za udostępnienie tej pięknej limuzyny.

 

Artur Rojewski

"Prosto do celu"

Następny