Polub mnie

Uwaga! Niniejsza strona ma charakter wyłącznie informacyjny, nie promuje żadnego stylu jazdy i nie ma charakteru szkoleniowego. Wszystkie samochody, których dotyczą opisy i zdjęcia zamieszczone na tej stronie są użytkowane zgodnie z przepisami ruchu drogowego i z zachowaniem najwyższych środków bezpieczeństwa tak aby nie wyrządzić nikomu żadnej szkody na drodze. Autor bloga nie ponosi odpowiedzialności za innych użytkowników dróg, którzy w sposób niezgodny z przepisami ruchu drogowego lub z narażeniem zdrowia i życia innych będą użytkować pojazdy na drogach publicznych i poza nimi.

Nie wyrażam zgody na kopiowanie zdjęć samochodów, treści wpisów zamieszczonych na ich temat, a także ich dalszą publikację. Wszystkie zdjęcia i artykuły zostały stworzone przeze mnie i stanowią moją własność. Dziękuję za zrozumienie :)

  1. pl
  2. en

„TeTeTkA"

Audi TT... Hmm, uważam, że to jeden z najdziwniejszych i zarazem najodważniejszych projektów współczesnej motoryzacji jaki kiedykolwiek trafił wprost z deski kreślarskiej na ulicę. Samochód, który w zasadzie nie ma konkurencji na rynku, jest egzotyczny, dosyć drogi i szybki, a oprócz tego cechują go fantastyczne właściwości jezdne oraz nadwozie, które nie jest ani liftbackiem (pomimo, że tylna szyba podnosi się razem z klapą bagażnika), nie jest też hot hatch-em, sedanem ani hatchbackiem.., więc czym jest? Producenci nadwozie tego małego Audi określili jako Coupe/Roadster, ale dla większości z nas to od zawsze po prostu "TeTetka" i niech tak zostanie. Historia tego samochodu sięga drugiej połowy lat 90 kiedy to dokładnie we wrześniu 1998 roku oficjalnie trafił do sprzedaży pierwszy model Audi TT. Auto bazowało na płycie podłogowej VW Golfa, początkowo było napędzane 20 zaworowym, turbodoładowanym benzynowym silnikiem o mocy 180 koni mechanicznych, miało napęd na przednią oś i wyglądało jak "milion dolarów". Pamiętam, że ten wóz wzbudzał wtedy na polskich drogach nie mniejsze zainteresowanie niż pochód pierwszomajowy w Moskwie, po prostu swoim wyglądem wyprzedzał czasy, w których go zbudowano. Pierwszy raz za kierownicę TT usiadłem w 2000 roku, wrażenia z jazdy? Coś niesamowitego, wyżyna młodocianego lansu, z zachwytu wręcz unosiłem się nad ziemię razem z samochodem.., okazało się, że słowo unosiłem miało znacznie głębszy sens i było dosłowne. Problemy Audi zaczęły się gdy w mocniejszych wersjach samochodu zaczęli ginąć ludzie, a to już nie były żarty. Samochód miał poważne problemy ze statecznością przy dużych prędkościach, a koncern z Ingolstadt świecił oczami i wydawał od czasu do czasu jakiś niedorzeczny komunikat w tej sprawie. Sukces rynkowy pojazdu był zagrożony, inżynierowie z Audi pracowali pełną parą, zaczęto przywoływać samochody do serwisu i montować tylny spojler, który miał zwiększyć docisk tylnej osi do podłoża. Niestety, TeTetka dalej zbierała swoje śmiertelne żniwa na drogach. W USA sypały się pozwy, a z całej sprawy zrobił się nie lada problem dla firmy, która w motoryzacyjnym świecie była uznawana za wzór do naśladowania w kwestii właściwości jezdnych swoich samochodów. Problem ostatecznie rozwiązano zmieniając nastawy zawieszenia i montując dodatkowo system ESP, który czuwał nad właściwym torem jazdy auta. Następna generacja "TeTki" wyjechała na drogi w 2006 roku, była wolna od chorób swojej starszej siostry, wyglądała jeszcze lepiej i prowadziła się tak, że w rękach wprawnego kierowcy stawała się groźną bronią wymierzoną w czystej krwi sportowe samochody hulające po Nurburgringu. Pamiętam, że ujeżdżając 3.2 litrową TT Quattro trzeba było uważać bo można było wyrwać poduszki pod silnikiem prędzej niż wypaść z zakrętu.., i właśnie za to tak bardzo uwielbiam Audi :)) W 2010 roku w końcu pojawił się na rynku konkurent. Boris Reinmoller "narysował" dla Peugeota samochód, który trafił do produkcji pod nazwą modelową RCZ. Auto wyglądało pięknie, było dużo tańsze, opcjonalnie można było go zamówić z benzynowym, 270 konnym silnikiem, ale sukcesu nie odniosło i ostatecznie Peugeot ogłosił, że RCZ poległ w 2015 roku stając się modelem niszowym i nierentownym dla firmy. Tymczasem pogrążony w żałobie z tego powodu koncern z Ingolstadt rozpoczął sprzedaż najnowszego modelu swojego "jeździka", o którym chciałem Wam dzisiaj opowiedzieć.

 

Audi TTs Quattro
08 marca 2019

Prezentowane przeze mnie Audi TTS pochodzi z 2016 roku. III generacja tego modelu charakteryzuje się ostrymi liniami nadwozia, zrezygnowano z krągłości, które dominowały w poprzedniej wersji i tym samym nowe Audi otrzymało zdecydowanie więcej sportowego DNA. Poza charakterystyczną, łagodnie opadającą linią dachu i kształtem bocznych szyb nie znajdziemy żadnego innego podobieństwa do poprzedniej generacji tego zadziornego wozidła.., i bardzo dobrze. Auto cały czas przypomina mi elektroniczną kapsułę wyposażoną w silnik, cztery koła i kierownicę, która służy do bardzo szybkiego przemieszczania się w czasie i przestrzeni. Moją szczególną uwagę zwróciły ogromne nadkola zachodzące na krawędź maski, reflektory przypominające swoim kształtem oczy robota, wielki grill i cztery końcówki układu wydechowego. Cała bryła tego auta to jedna wielka fantastyka, która w mojej skali lansu i kozactwa zajmuje wysokie miejsce z notą 9.1/10 punktów. Otwieram bezramkowe drzwiczki (bo wielkie drzwi to raczej nie są) i moim oczom ukazuje się centrum sterowania małym statkiem międzygalaktycznym. Sportowe fotele obszyte czerwoną skórą, listwa progowa z napisem TTS wykonana z polerowanego aluminium, tradycyjnie już duży, wielofunkcyjny monitor centralny i okrągłe kratki nawiewu powietrza wyposażone w mini wyświetlacze i przyciski. Całość świetnie spasowana i jak to w Audi ergonomicznie rozmieszczona. Obracam głowę i widzę dwa fotele za moimi plecami, które swoim wyglądem budzą moją wyobraźnię i przywodzą na myśl wagon kolejowy pociągu TLK Oscypek relacji Warszawa- Zakopane, w którym to możemy znaleźć w przedsionku składane siedzonka dla tych dla których zabrakło miejsca w przedziale, ale mnie one nie dotyczą, przynajmniej w tej chwili. Próba zajęcia miejsca w fotelu kierowcy faktycznie przypomina wejście do kapsuły. W pierwszym momencie czułem się trochę przytłoczony, ale zaraz to uczucie mija za sprawą wygodnej pozycji za sportową, wielofunkcyjną kierownicą. Wszystko pod ręką, widoczność na boki świetna, jedynie tylko przednia szyba wydaje się dosyć mała i ograniczająca widoczność, ale podczas jazdy szybko o tym zapominamy przyzwyczajając się do warunków w jakich przyszło nam dowodzić tą jednostką. Sterowanie funkcjami samochodu to współczesna, niemiecka klasyka gatunku, którą powtarzam jak mantrę podczas opisywania praktycznie każdego wozu ich produkcji, a więc; wszystkie informacje wyświetlane są na monitorze centralnym, funkcjami sterujemy za pomocą touchpada na konsoli środkowej lub przyciskami, które znajdują się po obu stronach kierownicy. Za sprawą systemu Audi MMI (Multimedia Interface) sterowanie jest intuicyjne i nie przysparza większych problemów. Grzebiąc w menu znalazłem ciekawą funkcję, której nie widziałem zbyt często w innych samochodach. Konfigurując tryb jazdy Individual możemy ustawić dużo więcej parametrów auta niż gdziekolwiek indziej. Wchodząc w menu mamy wpływ na głośność układu wydechowego, działanie napędu Quattro, pracę silnika i skrzyni biegów, pracę układu kierowniczego i zawieszenia, wszystko możemy ustawić niezależnie od siebie. Jeśli natomiast mamy lenia i zwyczajnie nie chcemy się zagłębiać w temat to włączamy tryb AUTO, a komputer będzie dostosowywał wszystkie wyżej wymienione nastawy pojazdu zgodnie z rozkazem naszej prawej nogi. Informacji wyświetlanych na tym jedynym monitorze jest ogrom, począwszy od prędkościomierza i obrotomierza, (których wygląd możemy zmienić) po asystenta zmiany pasa ruchu, od wskaźnika doładowania (Boost) po radio i telefon, od całego menu ustawień pojazdu po temperaturę zewnętrzną oraz temperaturę oleju, a także temperaturę wody w chłodnicy itd., itd.., i jeszcze itd.

 

"Kosmos"

Silnik mojego Audi to 2-litrowa, czterocylindrowa jednostka, wyposażona w turbosprężarkę, która generuje moc 310 koni i 380 niutonometrów. Za przeniesienie napędu odpowiada automatyczna sześciobiegowa skrzynia biegów S-Tronic (i całe szczęście), za pośrednictwem której napęd przenoszony jest na cztery koła. Cały ten zestaw jest dobrze znany z Audi S3, które bardzo lubię, tak więc zapowiada się całkiem niezła jazda :) Wciskam przycisk START i od razu słyszę charakterystyczny, sportowy dźwięk układu wydechowego, coś sobie chrapie, charczy po cichu, miło, przyjemnie i fajnie posłuchać. Jako, że swoją podróż zacząłem od jazdy po nawierzchni pokrytej kostką brukową to muszę powiedzieć, że pierwsze co mi przyszło do głowy to wypad starym wozem drabiniastym w teren. Zawieszenie wydaje odgłosy jakby dobijało do końca będąc przy tym na granicy totalnego zużycia, jednym słowem to auto tak nie lubi nierówności jak Pani Balbina komunikacji miejskiej i to tyle. Wyjeżdżam na równy asfaltowy odcinek i sprawy mają się zupełnie inaczej, auto prowadzi się bardzo pewnie, co prawda odnoszę cały czas wrażenie jakbym siedział na ziemi, ale tak to wygląda w aucie z wyraźnym zacięciem sportowym. Układ kierowniczy jest nadzwyczaj responsywny, jako kierowca cały czas czuję co dzieję się pod przednimi "butami" tego łazika. Skrzynia biegów S-Tronic jest urządzeniem, które powinno być montowane w każdym Audi. Zmiana przełożeń jest szybka, praca płynna w każdym zakresie obrotów, a "strzał" do przodu ze startu odbywa się bez najmniejszego zawahania, jak dla mnie klasa, nic dodać, nic ująć, szkoda czasu na zbędne komentarze. Silnik to petarda, pcha tego gokarta bardzo ostro do przodu, dźwięk układu wydechowego w trybie Dynamic jest oszałamiający, osobiście miałem wrażenie, że jadę jakąś agresywną rzędową szóstką. W pewnej chwili tak huknęło, że dziadek z grzybami zwiał w kaloszach z powrotem do lasu, a ja przystanąłem bo myślałem, że spaliny rozerwały mi wydech, ooo kurde, Audi S3 tak nie jeździło. Jednak zauważyłem coś jeszcze.., turbosprężarka jest dla tego samochodu czymś w rodzaju hormonu wzrostu dla ciężarowca. Gdyby odłączyć "suszarkę" to Audi nie miało by siły sprawnie wyjechać z garażu. Pamiętajmy, że to jest tylko rzędowa czwórka na sterydach, która mimo to dostarcza niebywałych emocji. Z ciekawości zajrzałem do danych technicznych tego auta i przetarłem oczy ze zdziwienia, Audi TTS S-Tronic Quattro przyspiesza w 4.6s do pierwszej setki. Dla porównania powiem Wam, że BMW M4 potrzebuje 4.3s, a starszy model Mercedesa C63 AMG wyruszał z gazem w podłodze do setuni w 4.3s. Tak więc "TeTka" to naprawdę ostry zawodnik!!! Udało mi się pojeździć po autostradzie i muszę powiedzieć, że spodziewałem się nerwowego zachowania samochodu przy dużych prędkościach, a to z racji jego małych gabarytów, ale nic złego nie zauważyłem, jest pewnie, stabilnie i bardzo szybko. Odnośnie właściwości jezdnych powiem tylko tyle, że w normalnych, miejskich warunkach eksploatacji napęd Quattro w tym aucie gwarantuje bardzo wysoki poziom bezpieczeństwa, jeśli natomiast ostro przegniecie to miejcie na uwadze, że auto ma tendencję najpierw do lekkiego stawania bokiem w ostrym zakręcie (wtedy kontrola trakcji jeszcze nie reaguje), a później zacznie uciekać Wam tył samochodu co jest sygnałem, że trzeba zacząć się pilnować. Osobiście uważam, że jest to jeden z najlepiej prowadzących się małych samochodów sportowych jakimi do tej pory jeździłem. Mam do Was czytelników ogromną prośbę!!! Proszę Was, abyście nie próbowali szaleć samochodami w mieście bo naprawdę jedna krótka chwila i zła decyzja może mieć wpływ na całe Wasze życie i życie innych użytkowników dróg. Ja osobiście jeśli mam możliwość poszaleć to robię to na pasie starego lotniska lub pustym, ogromnym parkingu z dala od krawężników, słupów, studzienek i pod jednym warunkiem.., że nie ma ani jednego samochodu i osoby postronnej w moim otoczeniu!!! PROSZĘ PAMIĘTAJCIE O TYM!!!
Przyszedł czas na podsumowańsko :) Czy kupiłbym Audi TTS? Tak, to porządne auto, które rewelacyjnie się prowadzi, jest okrutnie szybkie, wygląda "prze-kozacko" i to się nie zmieni przez następnych wiele lat. To auto ma natomiast jeden duży minus, a mianowicie jest strasznie niepraktyczne i nie nadaję się do niczego więcej jak tylko dwuosobowej, szpanerskiej szarży wokół przysłowiowego komina. Jeśli posadzicie kogoś na tylnym "siedzeniu" to przestanie Was lubić, jeśli zjedziecie z asfaltowej równej nawierzchni to powypadają Wam plomby, ale z drugiej strony jeżeli odwiedzicie w niedzielne po południe tor wyścigowy, to nawet jako amatorzy zawstydzicie nie jednego lokalnego "ASA" rajdowego, który na widok zawziętego białego łazika, wgryzającego się w asfalt będzie zmuszony ustąpić.Spalanie? Całkiem nieźle, 10 ltr/100 to realia, nie fantastyka, cena? Około 230 tyś. zł. Decydujcie moi drodzy :)) Pozdrawiam i do zobaczenia :))

Artur Rojewski

"Miejski zawiadaka"

Następny