Polub mnie

Uwaga! Niniejsza strona ma charakter wyłącznie informacyjny, nie promuje żadnego stylu jazdy i nie ma charakteru szkoleniowego. Wszystkie samochody, których dotyczą opisy i zdjęcia zamieszczone na tej stronie są użytkowane zgodnie z przepisami ruchu drogowego i z zachowaniem najwyższych środków bezpieczeństwa tak aby nie wyrządzić nikomu żadnej szkody na drodze. Autor bloga nie ponosi odpowiedzialności za innych użytkowników dróg, którzy w sposób niezgodny z przepisami ruchu drogowego lub z narażeniem zdrowia i życia innych będą użytkować pojazdy na drogach publicznych i poza nimi.

Nie wyrażam zgody na kopiowanie zdjęć samochodów, treści wpisów zamieszczonych na ich temat, a także ich dalszą publikację. Wszystkie zdjęcia i artykuły zostały stworzone przeze mnie i stanowią moją własność. Dziękuję za zrozumienie :)

  1. pl
  2. en

„Skandynawska inskrypcja"

Polskie drogi to serial opowiadający o losach obywateli naszego kraju podczas II wojny światowej, który był emitowany w latach 70 XX wieku. Niestety polskie drogi to nie tylko serial, ale również smutna i szara rzeczywistość, która nas otacza każdego dnia podczas zwykłej przejażdżki, podróży na wakacje, do pracy czy do domu. W zasadzie jeszcze zanim zdałem egzamin na prawo jazdy zastanawiałem się co jest główną przyczyną wypadków. Próbowałem znaleźć jakiś wspólny mianownik, granicę po przekroczeniu której nasze szanse na przeżycie w drogowej dżungli gwałtownie maleją. Jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie nie znalazłem, ale z biegiem lat kiedy sam nabierałem doświadczenia za kierownicą zauważyłem pewne zależności. Często słyszałem, że alkohol zabija.., no pewnie zabija i dzieję się tak najczęściej w wyniku jego przedawkowania, ale na pewno to nie alkohol powoduje wypadki, a dlaczego? Dlatego, że to nie butelka wódki sama schodzi z regału, wskakuje za kierownicę i powoduje spustoszenie na drodze. Winowajcą jest człowiek, który wsiada za kółko po jej spożyciu. Prędkość zabija... Czy na pewno? Prędkość jako wielkość fizyczna opisująca szybkość zmiany położenia (w naszym przypadku samochodu) przecież nie jest zabójcza. Problem pojawia się gdy człowiek prowadząc pojazd z nadmierną prędkością przestaje nad nim panować i powoduje wypadek. Zgadzam się, że następstwa zdarzeń drogowych, w których biorą udział pojazdy poruszające się z dużą prędkością są o wiele tragiczniejsze w skutkach, ale to dalej nie prędkość jest zabójcą. „Jeżdżę szybko, ale bezpiecznie.., czy tak się da?” Ten slogan najbardziej mi się podoba, ale nie zamierzam się nad nim za bardzo rozwodzić aby nie prowokować niepotrzebnych dyskusji. Kiedyś prowadząc samochód zauważyłem dwa ogromne banery reklamowe, które stały po obu stronach drogi. Na jednym z nich widniała podobizna znanego kierowcy rajdowego, który nakłaniał nas kierowców do zdjęcia nogi z gazu (zresztą bardzo słusznie). Natomiast na drugim umieszczona została reklama najnowszego modelu luksusowego wozu z takim oto napisem: „Ten samochód wyprzedza kolumnę tirów w 5 sekund”. W pierwszej chwili wybuchnąłem śmiechem bo przyszło mi na myśl, że tylko u nas coś takiego jest możliwe, a z drugiej strony zacząłem głębiej się zastanawiać nad sensem i powiązaniem obu reklam. Doszedłem do wniosku, że jednak szybszy wóz jest bezpieczniejszy ponieważ manewr wyprzedzania trwa krócej, a zwykłe włączenie się do ruchu zajmuje mniej czasu. Prawdą jest, że mocnym wozem łatwiej jest wpaść w poślizg, ale też łatwiej go z niego wyprowadzić.., więc co, a w zasadzie kto w tym wszystkim jest problemem? Odpowiedź brzmi CZŁOWIEK... Moim zdaniem to jest wspólny mianownik większości przykrych zdarzeń na drodze. Oczywiście ja nie odkryłem niczego niezwykłego bo przecież inżynierowie od lat głowią się nad rozwiązaniami, które zapobiegły by wypadkom drogowym. Odkąd tylko zaczęli ginąć ludzie w samochodach zaczęto wprowadzać elementy wyposażenia pojazdów, które minimalizowały skutki zderzeń i właśnie w ten sposób powstały pasy bezpieczeństwa, poduszki powietrzne, kontrolowane strefy zgniotu, pirotechniczne napinacze pasów, wzmocnienia elementów nadwozia przy użyciu kevlarów, karbonów i innych cudów. Problem w tym, że to w żaden sposób nie zmniejszyło liczby wypadków, a wręcz przeciwnie bo ludzie czując się bezpiecznie bardziej ryzykowali prowokując więcej niebezpiecznych sytuacji na drodze. W 2002 roku jechałem jako pasażer Mercedesem S55 AMG, który powalał z nóg nie tylko swoimi osiągami, ale też nowinkami technicznymi jakie w nim zamontowano. To auto potrafiło dzięki systemowi Distronic utrzymywać zadaną prędkość i odległość za jadącym pojazdem. Długo zastanawiałem się jak to jest możliwe i nawet nie zdawałem sobie sprawy, że jest to technologia, która niebawem wyznaczy pewien trend w dziedzinie bezpieczeństwa drogowego. Dzisiaj prawie każdy nowy samochód wyposażony jest w system unikania kolizji i asystenta pasa ruchu. Niemalże wszystkie nowe auta są zdolne same zatrzymać się przed przeszkodą, widzą to czego my nie widzimy, a nawet potrafią przygotować nas do uderzenia zanim zdamy sobie sprawę, że wypadku nie unikniemy. Współczesne wozy same odczytują znaki drogowe i dostosowują prędkość pojazdu do ograniczenia na danym odcinku drogi.., a więc czy można zrobić więcej? Tak, można i chyba najbardziej odważny krok do przodu we współczesnym motoryzacyjnym świecie postanowiło zrobić Volvo. Prawdopodobnie już w bieżącym 2020 roku żaden samochód tej marki nie pojedzie szybciej niż 180 km/h. W pierwszym momencie pomyślałem, że to będzie największy strzał w kolano w historii wszystkich producentów marek luksusowych samochodów na świecie, ale czy na pewno?..

 

Volvo S90 D5
25 czerwca 2020

Prowadząc najnowsze Volvo S90 zacząłem zdawać sobie sprawę, że w tych szwedzkich samochodach nie chodzi o niebotyczne osiągi, szybką jak błyskawica skrzynię biegów czy strzelający we wszystko co się rusza układ wydechowy. Tak naprawdę zadałem sobie pytanie ile razy w ciągu roku poruszam się ze stałą prędkością ponad 180 kilometrów na godzinę jadąc z punktu A do punktu B. I wiecie co? Rzadko.., bardzo rzadko. Przy obecnym natężeniu ruchu i ograniczeniach prędkości jakie obowiązują już niemal wszędzie, rozwijanie wyższych prędkości wiąże się z niesamowitym ryzykiem, a właśnie szwedom chodzi o to aby to ryzyko wyeliminować i drogę uczynić bezpieczniejszą i komfortową... Najnowsza S90 jest bardzo elegancka i w zasadzie pozbawiona sportowych akcentów znanych chociażby z Audi czy BMW. Tutaj dominuje stylistyczny spokój, który wręcz podkreśla bardzo luksusowy charakter tego auta. Co ciekawe długo żyłem w przeświadczeniu, że ten wóz konkuruje z BMW serii 7, Mercedesem klasy S czy Audi A8, ale okazuje się, że nic bardziej mylnego. S90 to konkurent dla BMW serii 5, Merca klasy E i Audi A6. Tak więc auto wygląda na dużo większe niż jest w rzeczywistości. Wnętrze mojego Volvo zostało skonfigurowane w taki sposób abym nie mógł oderwać od niego wzroku. Dla mnie osobiście jest to absolutny strzał w dziesiątkę. Górną część kokpitu obszyto czarną skórą z jasnym szwem natomiast do wykonania dolnej użyto materiałów w kolorze beżowym. Ogromne listwy zrobione z jasnego drewna orzechowego, pod którymi przymocowane zostały aluminiowe obramowania sprawiają, że cała deska rozdzielcza wygląda na bardzo masywną i solidnie wykonaną. Szwedzką klasyką gatunku są wielkie, czarne kraty wentylacyjne wyposażone w pokrętła do regulacji siły nawiewu. O ile do samych kratek zastrzeżeń mieć nie można tak uważam, że te pokrętła mogły by być wykonane z odrobinę lepszego materiału bo ten, z którego zostały zrobione przypomina tani plastik. Beżowa skórzana tapicerka wygląda niesamowicie w połączeniu z fotelami, które mają bardzo charakterystyczne „Volvovskie” kształty. Jest tylko jeden minus.., to trzeba czasami wyczyścić, a to nie będzie łatwe. Pod ogromnym kolorowym, dotykowym wyświetlaczem znajduje się panel do sterowania radiem/mp3. Moim zdaniem zamiast multimediów Volvo powinno zamontować w tym miejscu pokrętła do sterowania klimatyzacją/nawiewem. Obsługa wspomnianej klimy nie przysparza kłopotu na postoju w momencie gdy możemy pozwolić sobie na to aby na dłuższy czas oderwać wzrok od drogi. Niestety w czasie jazdy obsługa klimatyzacji z poziomu ekranu dotykowego jest dosyć absorbująca. Na pokładzie tego szwedzkiego galeona nie zabrakło podgrzewanych i wentylowanych foteli z pamięcią ustawień, które dają się elektrycznie regulować w wielu płaszczyznach. Bardziej wymagający podróżnicy na przednich siedziskach znajdą funkcję masażu i elektrycznie wysuwany podnóżek. Tylne fotele wydają się być bardzo wygodne.., ale jednoznacznie nie mogę tego stwierdzić ponieważ siedziałem na nich jedynie na postoju kiedy wykonywałem zdjęcia kokpitu. Funkcje, z których możemy skorzystać podróżując na pokładzie tego auta są niemal identyczną kopią tych, jakie znajdziemy w innych wysokich modelach marki. Podoba mi się precyzja z jaką działa wielki dotykowy monitor. Każde dotknięcie ikonki powoduje natychmiastową reakcję i nie ma mowy o podwójnych kliknięciach czy zawieszającym się systemie. Postanowiłem, że pojadę tym autem w trasę korzystając z nawigacji satelitarnej. Wrażenia? Naprawdę pozytywne, obsługa systemu intuicyjna, a adres da się wprowadzić do nawigacji podczas jazdy i nie wymaga to błądzenia po gąszczu wielu dodatkowych i nie zawsze potrzebnych funkcji. Tradycyjnie jak to w Volvo jednym kliknięciem możemy włączyć lub wyłączyć asystenta zmiany pasa ruchu, tempomat, asystenta parkowania, kamerę cofania, która zresztą rejestruje i wyświetla obraz w świetnej rozdzielczości, asystenta martwego pola, system ostrzegania o kolizji i automatyczny limit prędkości pojazdu. Ta ostatnia funkcja jest szczególnie interesująca i uważam, że nie cieszy się wielką popularnością wśród kierowców.., jeszcze. Dzisiaj nadal możemy tą funkcję wyłączyć, ale moim zdaniem już niedługo nie będziemy mieli takiej możliwości. W praktyce oznacza to, że jeśli czujnik/kamera zarejestruje znak drogowy z ograniczeniem prędkości do 40 km/h wtedy nasz samochód sam zwolni i nie pozwoli nam przyspieszyć do czasu kiedy ograniczenie zostanie anulowane. Z jednej strony taka funkcja odbierze nam swobodę poruszania się samochodem, a z drugiej odsetek wszystkich wypadków spowodowanych przez nadmierną prędkość może spaść do około... ZERA.

 

"Safety first"

Wiele lat temu miałem okazję pojeździć Volvo S60 z genialnym dieslem, który zużywał niecałe 5 litrów oleju napędowego na 100 kilometrów. Samochód był na tyle żwawy, a przy tym tak ekonomiczny, że wolałem go zatankować do pełna przed drogą ponieważ zwyczajnie nie wierzyłem we wskazania komputera pokładowego. Stojąc przed wyborem jednostki napędowej w moim testowanym egzemplarzu zdecydowałem się na „ropniaka” o wdzięcznym oznaczeniu D5. Silnik mojej S90 to nic innego jak czterocylindrowy diesel o pojemności dwóch litrów i mocy 235 koni mechanicznych. Auto zostało wyposażone w ośmiostopniową automatyczną skrzynię biegów Geartronic i napęd na cztery koła AWD. Ruszając w drogę tym autem spodziewałem się kanapowca, który wręcz do przesady będzie wychylał się na zakrętach, a tymczasem jest zupełnie odwrotnie. Został zachowany wręcz idealny balans pomiędzy komfortem i precyzją prowadzenia wynikającą ze sztywno zestrojonego zawieszenia. Auto prowadzi się bardzo pewnie i wreszcie przestał uciekać przód samochodu na mokrej nawierzchni. Nie wiem czy to za sprawą zawieszenia, napędu na cztery koła czy systemu ESP, ale z pewnością inżynierowie z Volvo stanęli na wysokości zadania. Jeśli przesadzicie na zakręcie doprowadzając do uślizgu kół wtedy z dużą dozą prawdopodobieństwa auto zsunie się całe z drogi, a napinacze pasów wkleją was w fotel przygotowując do zderzenia. Do kultury pracy czterocylindrowego diesla nie mam zastrzeżeń. Za sprawą tego motoru auto całkiem żywo reaguje na wciśnięcie pedału gazu, ale tutaj zaznaczam, że Sportsmen to nie jest. Pewien niedosyt powoduje u mnie skrzynia biegów, która działa bardzo sprawnie podczas płynnej jazdy samochodem, ale w momencie gdy potrzebujemy „mocnego kicka” ze startu stojącego wtedy pojawia się irytująca zwłoka, która odbiera nieco pewności podczas wykonywania szybkich manewrów (chociażby dynamiczne włączenie się do ruchu). Dużym plusem w moim Volvo jest układ kierowniczy, który podobnie jak zawieszenie jest wręcz idealnie zestrojony. Nie jest ani za miękko, ani sportowo.., jest po prostu dobrze. Od wielu lat Volvo pracuje i udoskonala system Pilot assist, dzięki któremu nasz samochód pojedzie autostradą.., sam. Postanowiłem to sprawdzić i powiem szczerze, że jest dużo lepiej niż się spodziewałem. Z lewej strony na kierownicy przy pomocy jednego przycisku wybrałem wyżej wspomnianą funkcję, kliknąłem akceptuj, puściłem kierownicę, zdjąłem nogę z pedału gazu, ustawiłem dystans od pojazdu znajdującego się przede mną i w zasadzie nie wtrącałem się do tego co samochód czyni spoglądając jedynie na mojego fotografa, który siedząc z tyłu miał oczy jak 5 złotych ze strachu. S90-tka praktycznie pojedzie sama, a jak trzeba to zwolni, a nawet się zatrzyma i ruszy bez pomocy kierowcy. Jedynym ograniczeniem są przepisy, które nakazują od czasu do czasu przejąć kierowanie po to aby komputer wiedział, że my nie usnęliśmy z tej radości i wdzięczności firmie Volvo za możliwość nic nie robienia za kierownicą samochodu osobowego... Czy Volvo zdołało mnie przekonać do siebie?

Moi drodzy prawda jest taka, że zastałem wóz lepszy od tego jakiego się spodziewałem. Handlowiec, który konfigurował to auto trafił w moje motoryzacyjne serce i sprawił, że S90-tka wpisała się na listę samochodów luksusowych, które wziąłbym pod uwagę rozważając zakup limuzyny. Tylko czy wybrałbym ten silnik?.., to trudne pytanie. Z jednej strony spalanie oscylujące na poziomie 7 litrów oleju napędowego jest dalekie od tego jakim legitymowały się pierwsze pięciocylindrowe D5, a z drugiej biorąc pod uwagę gabaryty auta i moc jego silnika to spalanie jest na bardzo przyzwoitym poziomie. Znowu będę monotematyczny, wredny i zawzięty, a do tego pewnie narażę się Volvo mówiąc, że skrzynia biegów mogłaby być odrobinę sprawniejsza, ale uważam, że to prawda. Ten samochód ma jeszcze jeden mocny argument, a mianowicie cenę, która za ten konkretny egzemplarz Demo nie przekracza 200 tysięcy brutto.

Na zakończenie dziękuję bardzo firmie Volvo Auto Bruno ze Szczecina za udostępnienie tego fajnego auta.

 

Artur Rojewski

"Autonomii ciąg dalszy"

Następny